Polscy piłkarze, którzy odżyli na wiosnę


Oto zestawienie polskich piłkarzy, którzy odbudowali formę i wyróżniają się w drugiej połowie sezonu

22 kwietnia 2025 Polscy piłkarze, którzy odżyli na wiosnę

Gdy śnieg topnieje, a liga wraca po zimowej przerwie, niektórzy piłkarze budzą się niczym z letargu. Wiosna w polskiej piłce to nie tylko walka o punkty, ale też czas odrodzenia – formy, pewności siebie i… kariery. Niektórym pomaga w tym zmiana klubu, innym zaufanie trenera. Którzy polscy piłkarze rozkwitli w drugiej części sezonu?


Udostępnij na Udostępnij na

Jakub Moder

Zestawienie polskich piłkarzy, którzy odżyli w tym sezonie, otwiera Jakub Moder. Jego sytuacja w Brighton wyglądała wręcz dramatycznie. Mimo, że udało mu się pokonać poważną kontuzję, to nie przekonał do siebie trenera. W tym sezonie Premier League rozegrał jedynie 9 minut, a jego jedyną szansą były występy w EFL Cup. Dwukrotnie wychodził w tych rozgrywkach w podstawowym składzie w meczach z Liverpoolem i Wolverhampton. Polskiemu piłkarzowi brakowało jednak rytmu meczowego, co łatwo mogliśmy także zauważyć także podczas jego występów w reprezentacji Polski. Jasne więc było, że jeśli Jakub Moder chce się odbudować, musi zmienić klub.

Tak właśnie 20 stycznia 2025 roku przeszedł do Feyenoordu Rotterdam za 1,5 mln euro. Na debiut polskiego piłkarza nie trzeba było długo czekać. Już 2 lutego zagrał 60 minut w meczu z Ajaxem Amsterdam. Od tego momentu Moder nie oddał już miejsca w pierwszy składzie, a za swoje występy zgarniał coraz to lepsze noty. Wkrótce zadebiutował także w rozgrywkach Champions League, a rywalem był włoski AC Milan. Jego drużyna pokonała włoską ekipę 1:0, a dzięki remisowi w rewanżu awansowała sensacyjnie do 1/8 finału. W obu tych spotkaniach Moder imponował spokojem i zgarnął wysokie noty.

Swoją debiutancką bramkę strzelił właśnie na San Siro, ale już przeciwko Interowi Mediolan wykorzystując rzut karny. W ostatnim ligowym meczu przeciwko Fortunie Sittard ustrzelił dublet i zgarnął tytuł zawodnika meczu. Jakub Moder stał się niekwestionowanym liderem środka pola Feyenoordu. Idealnie łączy grę defensywną i podłączanie się do akcji ofensywnych. Według portalu Flashscore jego średnia ocena na wiosnę wynosi 7,4.

Jakub Łabojko

Kolejnym piłkarzem, który odzyskał blask jest Jakub Łabojko. Polski piłkarz, którego polscy kibice kojarzą m.in. z gry w Śląsku Wrocław. To właśnie tam spędził trzy sezony, a w pewnym momencie był nawet uznawany za jednego z lepszych defensywnych pomocników w lidze. Dobre postawa poskutkowała wyjazdem za granicę, a konkretnie transferem do włoskiej Bresci, świeżego spadkowicza do Seria B. Mimo, że regularnie pojawiał się na boisku, to jednak głównie z ławki. To skutkowało wypożyczeniami, które jednak mu nie pomogły, gdyż przestał praktycznie wchodzić na boisko. W pewnym momencie słuch o nim zaginął, a 7 września 2024 roku stał się wolnym zawodnikiem.

Wydawało się, że trudno będzie mu wrócić do poważnego grania. Jednak pod koniec stycznia tego roku zainteresowanie polskim piłkarzem wykazał Motor Lublin i podpisał z nim kontrakt. W ekipie Mateusza Stolarskiego praktycznie od razu stał się zawodnikiem pierwszego składu, choć wciąż musi rywalizować z Sergim Samperem. Jeszcze przed jego debiutanckim meczem z Lechią Gdańsk trener Motoru tak o nim mówił na konferencji:

„Nie rozumiem, czemu ten zawodnik był pół roku bez klubu. Nie jestem w stanie tego stwierdzić. Zaadoptował się do modelu gry bardzo szybko. Bardzo dobrze wygląda. Został wprowadzony i on sam się wprowadził bardzo dobrze.” Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin

Na początku oczywiście widać było, że Łabojko musi złapać rytm meczowy. W końcu przez 4 miesiące nie grał w ogóle w piłkę. Z czasem jednak udało mu się wejść na wyższy poziom i momentami zaczął przypominać swoją wersję sprzed wyjazdu z Polski. Jakub Łabojko zgromadził do tej pory 10 występów w ekstraklasie, w których strzelił gola (w meczu z Stalą Mielec) oraz dwukrotnie został ukarany żółtą kartką. Jest pewnym punktem zespołu, ale czas pokaże jak potoczy się jego kariera w Lublinie.

Mariusz Fornalczyk

Mariusz Fornalczyk to kolejny piłkarz na naszej liście. Jest to zawodnik z rocznika 2003, który na szerokie wody wypłynął w barwach Pogoni Szczecin. W końcu to wychowanek tego klubu, w którym rozegrał 63 spotkania. Polski piłkarz od 2024 roku jest jednak zawodnikiem Korony Kielce. Początki w tym klubie nie były jednak dla niego łatwe. Regularna gra nie szła w parze z konkretami – Fornalczyk nie zanotował w rundzie wiosennej sezonu 2023/2024 ani jednej bramki i asysty. Nie wróżyło to niczego dobrego, a wiele osób wątpiło w jego piłkarskie umiejętności.

Jednak obecny sezon wygląda w jego wykonaniu zupełnie inaczej. Trener Jacek Zieliński odmienił nie tylko grę całej Korony Kielce, ale także wyciska z polskiego piłkarza to co najlepsze. W pewnym momencie wciąż brakowało mu jednak goli, o czym na konferencji po meczu z Motorem Lublin trener Korony Kielce mówił:

„Zagrał dobry mecz, ale cały czas mu powtarzam – a nadajemy na specyficznych falach – że jego grę zawsze będą oceniać pod względem statystyk. On na razie ich nie ma. Robi dużo akcji na szybkości, które podobają się kibicom. Jest w tym dużo elementu szaleństwa. Muszą pojawić się liczby. Jeśli one dojdą, to długo go w Kielcach nie utrzymamy”. Jacek Zieliński, trener Korony Kielce

Rzeczywiście od tego momentu konkrety zaczęły się pojawiać. Dwie kolejki później w meczu ze Śląskiem Wrocław zanotował asystę, a później w meczach ze Stalą Mielec i Puszczą Niepołomice pojawiły się bramki. Tak więc w trzech kolejkach strzelił dwa gole i dorzucił asystę. Jednak najmocniejszą stroną polskiego piłkarza jest drybling, który wyróżnia go na tle innych piłkarzy w naszej lidze. W tym sezonie podejmował 94 próby minięcia rywala zwodem, a 41 tych prób zakończyło się powodzeniem. Daje mu to czwarte miejsce w lidze pod tym względem.

Jest to naprawdę dobry wynik, który pokazuje jak duży progress na przestrzeni roku zaliczył Mariusz Fornalczyk. Świadczy o tym również fakt, że zgarnął nagrodę dla najlepszego młodzieżowca w marcu. Skrzydłowy Korony ma dopiero 22 lata, a więc pole do rozwoju jest naprawdę duże. Kto wie, być może jeśli utrzyma wysoki poziom, niedługo zobaczymy go w koszulce reprezentacji Polski.

Jakub Jezierski

Listę zamyka Jakub Jezierski. Młodzieżowiec Śląska Wrocław to piłkarz, który w tym sezonie przeszedł niełatwą drogę. Za kadencji Jacka Magiery uzbierał jedynie 92 minuty w Ekstraklasie, a większość sezonu spędził siedząc na ławce rezerwowych. Nic więc dziwnego, że w mediach zaczął pojawiać się temat odejścia pomocnika z klubu na wypożyczenie. Sam piłkarz zmienił jednak nastawienie, kiedy trener Magiera został zwolniony z klubu. Tymczasowo w klubie z Dolnego Śląska stery przejął trener rezerw Marcin Hetel.

W pierwszym spotkaniu za jego kadencji Jezierskiemu udało się strzelić gola Jagiellonii po wejściu z ławki rezerwowych. Wydawało się, że może to być moment zwrotny w dla polskiego piłkarza, ale nic bardziej mylnego. Choć rzeczywiście do końca rundy jesiennej uzbierał trochę więcej minut, to jednak nie przełożyły się one na wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie. U trenera Ante Simundzy sytuacja wyglądała praktycznie tak samo, ale tylko do czasu. Momentem zwrotnym okazała się być kontuzja Petera Pokornego, której nabawił się po spotkaniu z Koroną Kielce. Mimo, że to Tudor Baluta był jego pierwszym następcą, to jednak w meczu z Legią wykartkował się i nie mógł zagrać z Pogonią Szczecin.

To właśnie mecz 24 kolejki PKO BP Ekstraklasy okazał się kluczowym momentem dla Jezierskiego w tym sezonie. Dostał swoją szansę od pierwszej minuty i doskonale ją wykorzystał. Rozegrał naprawdę dobre spotkanie, które podsumował asystą przy golu na 1:0. Od tego momentu stał się podstawowym piłkarzem Śląska Wrocław. Idealnie wpasował się w układankę trenera Simundzy i stworzył świetny duet w środku pola z Petrem Schwarzem. Jeden z najlepszych meczów rozegrał w minioną sobotę przeciwko GKS Katowice. Statystyki mówią same za siebie: 10 wygranych pojedynków, 9 odzyskanych piłek i 3 udane odbiory. Jego pozycja zdecydowanie rośnie i nie wygląda na piłkarza, który łatwo odda miejsce w składzie. Przykład Jezierskiego pokazuje, że ciężka praca i cierpliwość w piłce nożnej jest kluczowa oraz, że polscy piłkarze stale mogą nas zaskakiwać.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze